piątek, 14 marca 2014

otyłość, czyli ciężki temat

Uprzedzam, że będzie tu dużo znaków i nie każdy dotrze do końca..


Podchodziłam do tego posta kilka razy, bo jak pisać lekko na ciężki temat? 

Spostrzerzenia po tygodniu spędzonym na plaży utwierdziły mnie w przekonaniu, że otyłość to OGROMNY problem. Przerażająca liczba urlopowiczów, niezależnie od wieku, płci czy narodowości była mówiąc kolokwialnie "gruba". I absolutnie nie mam tu na myśli "grubości" według standardów Vogue'a. 

Wiele osób z nadwagą nie widzi problemu, bagatelizuje go, tłumaczy się bezlitosną genetyką albo najzwyczajniej nie wie jak się z tym uporać i dlaczego jest to niebezpieczne. 
Tu już nie chodzi o to, żeby wyglądać jak wyfotoszopowana laska z okładki, tu chodzi o zdrowie. 

Z raportu World Health Organization wynika, że otyłość to ogromny problem, który znalazł się w pierwszej dziesiątce największych zagrożeń dla zdrowia ludzi. 
W Europie ponad połowa mieszkańców ma nadwagę a u 20-30% stwierdza się otyłość. 
W samej Polsce około 20% mężczyzn i 20-30%kobiet cierpi na otyłość i tylko co trzecia osoba jest świadoma swojej nadwagi. 

Otyłość to choroba wieloczynnikowa. Wpływają na nią nie tylko uwarunkowania genetyczne, ale także czynniki społeczne, kulturowe i psychologiczne. 
Otyłość to stan, w którym tłuszcz stanowi wiecej niż 25% masy ciała u mężczyzn i wiecej niż 30% masy ciała u kobiet.

Jesteśmy zalewani gotowymi, wysokoprzetworzonymi produktami, ktore zaburzają poczucie sytości, niemalże nie wymagają żucia i z łatwością przetwarzane są w zapasy pod postacią tkanki tłuszczowej. 
W pracy wyręczają nas maszyny, komputery, telefony co przekłada się na siedzący tryb życia i znaczne ograniczenie aktywności fizycznej, które wcześniej byłoby nie do pomyślenia i nie skłamię pisząc, że rozwój cywilizacyjny nas rozleniwia. 
Nawet dzieciaki zamiast wisieć na trzepaku i biegać po boisku siedzą z nosem w komputerze w swoim wirtualnym świecie. 

Istotną rolę w rozwoju otyłości ogrywają czynniki psychologiczne. Jedzenie staje się sposobem na życie, na odreagowanie problemów i niepowodzeń. Jemy emocjonalnie, jemy w nagrodę, jemy z nudów, jemy dla pocieszenia. 
Otyli rodzice tuczą swoje dzieci od małego podsuwając im cukier w płynie w postaci coli czy słodzonych soków, zabierają je do fast foodów lub podtykają produkty, które ze zdrowiem nie mają nic wspólnego. Takie dziecko nie ma szans wyrobić w sobie zdrowych nawyków, skoro mama ładuje w niego pączki, a tata siedzi przed tv i browara zagryza chipsami. 

To wszystko może doprowadzić do ujawnienia genetycznych predyspozycji do tycia, ale nikt nie jest skazany na bycie osobą otyłą. Podkreślam NIKT. Zbilansowana dieta, zdrowy rozsądek, silna wola i aktywność fizyczna to działa, które możemy wytoczyć przeciwko genetyce i pokazać jej środkowy palec. 

Otyłość zaburza metabolizm, upośledza nasze ciało ruchowo, zwiększa ryzyko chorób układu krążenia, układu oddechowego, zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory złośliwe jelita grubego, macicy, sutka, nerek. 

2 komentarze:

  1. Kasia, masz absolutną rację. Też jestem przerażona, gdy na plaży okazuje się, że dziewczyny znacznie ode mnie młodsze nie mają ciał godnych pozazdroszczenia, tylko wręcz odwrotnie. Jako matka patrzę na ten problem szerzej - moją córka ma zupełnie inną budowę ciała niż ja (tj nie jest filigranowa), dlatego staram się ograniczać wszystko, co niezdrowe, tłumaczę jej czym jest zdrowe jedzenie, i choć masę pracy przede mną w tej dziedzinie - moja młoda nie wie, jak smakuje cola, ani żaden inny napój gazowany - i pije w 90% wodę, jak ja, a ma już prawie 9 lat. Z jedzeniem jest trochę gorzej, bo moje jedzenie się jej nie podoba jeszcze. Sądzę, że lada chwila będzie jadła tak, jak ja - bo i z miłości do babcinych racuchów kiedyś się wyrasta, na rzecz dobrych wzorców, które staram się każdego dnia przedstawiać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety główny problem, z resztą tak jak wskazałaś to w tym artykule , jest to,że ludzie otyli nie widzą problemu w swojej chorobie...

    OdpowiedzUsuń