piątek, 21 lutego 2014

jak zacząć ćwiczyć

Osoby z mniejszym dystansem do wszystkiego uprzedzam lojalnie, że tekst będzie po pierwsze długi a po drugie trochę z przymrużeniem oka i kieruję go do kobiet (sorry Panowie, w ramach rekompensaty załączyłam dla Was zdjęcia )







Ostatnio bardzo często pojawia się pytanie "Jak zacząć ćwiczyć?”, co prawda myślałam że fala endrofin zalała całą Polskę, a teoretycy fizjologi wysiłku wyrastają jak grzyby po deszczu, więc jestem troszkę zaskoczona 

Podstawy chyba wszyscy znają?
- Płaski brzuch to przede wszystkim jedzenie, a nie napieprzanie brzuszków do nieprzytomności
- no pain no gain
- pij więcej wody
- eat less sugar, you’re sweet enough already
- biegaj
- konsekwencja i cierpliwość to klucz do sukcesu
- jedz regularne i zbilansowane posiłki
- shut up and squat
* i takie tam, które wszyscy gdzieś widzieli, zasłyszeli albo czytali

Wszystko to jest ważne, ale jeszcze kilka tematów pobocznych, które mogą umknąć.

1. Dziewczyno, szanuj swoje ciało i zainwestuj w stanik sportowy. SERIO. To obowiązek. Kto dostał od Matki Natury więcej, absolutnie musi zadbać o to, żeby wszystko było na swoim miejscu. 
To co mi przychodzi do głowy to Shock Absorber albo Panache, na pewno Wujek Google podpowie.

2. Coraz więcej osób biega, lub chce zacząć biegać, szczególnie w obliczu nadchodzącej wiosny. Super, ale zanim kupisz urocze różowo miętowe buciki, które mogą być ekstremalnie śliczne, świecące w ciemnościach i nawilżające stopę, pamiętaj - wygoda i zdrowie przede wszystkim. Szukając butów do biegania nie kupuj tych najładniejszych. Kup te najwygodniejsze, które będą pasowały do Twojej stopy, zminimalizują ryzyko kontuzji i ułatwią bieganie. 

Są sklepy, które oferują analizę kroku biegowego, wystarczy poszukać: 
http://www.forpro.pl/o_nas/analiza_currex
http://www.ergo-sklep.pl/ergolab-profesjonalny-dobor-butow-do-biegania 
http://www.sklepbiegacza.pl/

3. Jeżeli jesteś osobą początkującą, to NIE ZACZYNAJ swojej zdrowszej i usportowionej przygody od treningów w sieci czy na płycie. Prawdopodobnie się narażam pisząc takie rzeczy, ponieważ przeżywamy właśnie rozkwit wirtualnych metod treningowych, ale nie można narażać swojego zdrowia. Uważam, że osoby początkujące nie posiadają świadomości swojego ciała i wykonując ćwiczenia bez trenera, za to do ekranu, mogą bardzo szybko nabawić się kontuzji. Trudno jest kontrolować wiele rzeczy na raz - liczyć powtórzenia, pilnować kolan, oddychać itd. Przynajmniej na początku. Więc jeśli zakończyłaś edukację sportową na poziomie podstawówki, to nie zrywaj się z kanapy, żeby zrobić trening z płyty. Lepiej zacząć treningi pod okiem profesjonalistów. Warto zainwestować w spotkanie z trenerem, albo nawet zasypać instruktora siłowni milionem pytań. Każdy instruktor pomoże. Jest jeszcze druga opcja - NA PEWNO ktoś z Twoich znajomych, rodziny, może brat, koleżanka albo kochanek trenują. Za przysłowiową kawę na pewno posłużą radą i wytłumaczą o co chodzi z tymi przysiadami i jak zrobić poprawną pompkę (i wiele innych).

4. Siłownia nie jest miejscem pełnym pułapek i niebezpieczeństw. Może tam pójść każdy, zasięgnąć porady trenera i zrobić trening. Ci panowie, co tak głośną stękają nie są groźni i też kiedyś zaczynali, więc nikt Cię nie wyśmieje.


5. Moja prywatna rada - nie ćwicz z rozpuszczonymi włosami. Nie wiem skąd się wziął ten trend, może właśnie "z płyty", ale naprawdę wygodniej jest w kucyku. Odpuść też full make up. Trening to czas dla Twojego ciała, a nie wybieg, poza tym jak się spocisz, to mejkap spłynie i zaczniesz przypominać pandę. Funny? Not.

poniedziałek, 17 lutego 2014

summer smoothie

Staram się nie jeść owoców "poza sezonem", ale dzisiaj ewidentnie mamy wiosnę... 
A żeby poczuć jeszcze więcej lata i słońca zrobiłam:



***
Summer Smoothie 
100 ml mleka migdalowego
2 łyżki nasion chia
2 plastry ananasa
1/2 mango
odrobina granatu
Płatki migdałów

Wypite na świeżym powietrzu smakuje jeszcze lepiej 


#wolskagotuje

poniedziałek, 10 lutego 2014

me against me

Nie chodzi o udowadnianie CZEGOŚ KOMUŚ, tylko chodzi o pokonywanie WŁASNYCH granic i zagłuszanie tego głosu, który pojawia się w głowie przy kolejnym powtórzeniu czy kilometrze i bezczelnie podszeptuje "nie dasz rady". 

Dzisiaj Moja Agata, która na pierwszym treningu zdecydowanie nadużywała tego cholernego "nie dam rady", biegnąc na bieżni pomiędzy kolejnymi rundami podkręciła tempo. Sama. Na własne życzenie. 
Po czym bez zbędnych ceregieli wyjaśniła: 
"Bo powiedziałaś, że jak już czujesz że nie możesz, to biegniesz szybciej"

Mam nadzieję, że na swojej płaskiej piersi wyhoduje kolejnego potwora, który będzie udowadniał sobie że może więcej, mocniej, szybciej i lepiej bo już jest na dobrej drodze. 

Be a fighter, not a quitter