poniedziałek, 10 lutego 2014

me against me

Nie chodzi o udowadnianie CZEGOŚ KOMUŚ, tylko chodzi o pokonywanie WŁASNYCH granic i zagłuszanie tego głosu, który pojawia się w głowie przy kolejnym powtórzeniu czy kilometrze i bezczelnie podszeptuje "nie dasz rady". 

Dzisiaj Moja Agata, która na pierwszym treningu zdecydowanie nadużywała tego cholernego "nie dam rady", biegnąc na bieżni pomiędzy kolejnymi rundami podkręciła tempo. Sama. Na własne życzenie. 
Po czym bez zbędnych ceregieli wyjaśniła: 
"Bo powiedziałaś, że jak już czujesz że nie możesz, to biegniesz szybciej"

Mam nadzieję, że na swojej płaskiej piersi wyhoduje kolejnego potwora, który będzie udowadniał sobie że może więcej, mocniej, szybciej i lepiej bo już jest na dobrej drodze. 

Be a fighter, not a quitter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz